Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

  • Życiorys
  • Kalendarium życia i działalności
  • Sylwetka duchowa
  • Pisma Założyciela
  • Beatyfikacja
  • Dziękczynienie za beatyfikację
  • Kanonizacja
  • Po kanonizacji
  • Kult Założyciela
  • Otrzymane łaski
  • Modlitwa o uproszenie łask
  • Opracowania naukowe o Założycielu
  • Sympozjum
  • Artykuły, listy i przemówienia o Założycielu
  • Katechezy o Założycielu
  • inne strony o Założycielu

Święty Ksiądz Zygmunt Gorazdowski
1845-1920
Założyciel Zgromadzenia Sióstr św. Józefa

Dzieciństwo
Zygmunt Karol Gorazdowski urodził się 1 listopada 1845 roku w rodzinie szlacheckiej w Sanoku i tam w kościele OO. Franciszkanów otrzymał chrzest. Wychowany był w dobrej rodzinie katolickiej, w której pielęgnowano głęboki patriotyzm. W okresie niemowlęcym, w czasie tzw. rzezi galicyjskiej (ukryty przez niańkę pod kołem młyńskim, nabawił się choroby płuc), która towarzyszyła mu przez całe życie.
Podczas nauki szkolnej w Sanoku i w Przemyślu, wykazał się jako uczeń pilny i pracowity, zwykle znajdował się w czołówce najlepszych uczniów w klasie, śpiewał miłym sopranem, a potem przyjemnym tenorem, miał zamiłowanie do historii, geografii i języka polskiego i zazwyczaj na lekcjach wykazywał aktywność, a w pilności był "wytrzymały".

Młodość
Jako 18-letni gimnazjalista wziął udział w Powstaniu Styczniowym, co przepłacił nasileniem się gruźlicy. Klęskę i upadek powstania przeżył jako bardzo bolesną próbę. Po ukończeniu gimnazjum w Przemyślu podjął studia prawnicze na Uniwersytecie we Lwowie. Jednak na II roku studiów, idąc za głosem powołania, poprosił o przyjęcie do Seminarium Duchownego we Lwowie. Wśród studentów odznaczał się pobożnością, gorliwością i mimo swego porywczego charakteru, wielką uległością wobec przełożonych.

Rodzice
Zachowane świadectwa mówią, że swoje bardzo dobre wychowanie Zygmunt zawdzięczał "wychowaniu domowemu, matce i ojcu, którzy jako wzór cnót polskich i obywatelskich przykładem swoim, uczciwością, sumiennością, religijnością prawdziwą, prawdziwie dobrym staropolskim wychowaniem, delikatnością, ofiarnością dla dobra publicznego potrafili rozbudzić w chłopcu wielkie cnoty". O Rodzicach Zygmunta mówiono, że byli to "bardzo inteligentni, zacni, wielcy patrioci". Ks. Z. Gorazdowski, pamiętając zapewne własne dzieciństwo, w opracowanych przez siebie "Zasadach i przepisach dobrego wychowania", o miłości macierzyńskiej pisał m.in. że: "Pan Bóg wlał w serce matki miłość ku dziecięciu nie tylko dlatego, aby z tym większą troskliwością pielęgnowała swe dziecię ale, aby się pod wpływem tej miłości macierzyńskiej, jakby pod wpływem ciepła słonecznego zbudziło w dziecinie uczucie miłości, która ma się kiedyś zwrócić naprzód ku Bogu, a wreszcie ku wszystkiemu co piękne i szlachetne".
W rodzinie Gorazdowskich panowała atmosfera wzajemnej miłości, szacunku i życzliwości, atmosfera modlitwy i pracy, zawierzenia Bogu w chwilach trudnych, w przeżywaniu cierpienia i doświadczaniu ubóstwa. Troszczono się w niej o wszechstronne wychowanie chrześcijańskie, i praktyczne przygotowanie do życia, do współpracy z innymi ludźmi w duchu szacunku i miłości oraz budowania z nimi wspólnego dobra w Chrystusie.

Zygmunt w wieku 8 lat z rodzicami
i siostrą Heleną.
Z. Gorazdowski jako student z rodzicami
i siostrą Heleną
Seminarium.
W Seminarium spotkała Zygmunta wielka próba wiary. Ze względu na nasilenie się choroby płuc i zagrażające życiu krwotoki wstrzymano mu święcenia kapłańskie na czas nieokreślony. Koledzy, patrzący z bliska na ten jego życiowy dramat mówili, że: Odmówienie święceń kapłańskich było dla Zygmunta ciosem bardzo bolesnym, cierpiał i moralnie i fizycznie, lecz nie tracił ufności w Panu Bogu. W tym właśnie czasie złożył Bogu ślub: "Wszechmogący, zmiłuj się nad kornym Twym sługą, użycz mi sił, bym spełnić mógł swe posłannictwo, a całe życie poświęcę dla dobra bliźnich". W dwa lata później stan jego zdrowia na tyle się poprawił, że mógł otrzymać święcenia kapłańskie w Katedrze lwowskiej.
Pierwsze lata kapłaństwa.
W ciągu pierwszych sześciu lat posługi kapłańskiej, w kilku miejscowościach Archidiecezji Lwowskiej, dał się poznać jako kapłan posiadający wyjątkowy charyzmat łączenia pracy duszpasterskiej i charytatywnej. W tym czasie podjął w wielu szkołach pracę katechetyczną. Parafie w archidiecezji lwowskiej należały wówczas do najbardziej rozległych terytorialnie w całym zaborze austriackim.
Często parafię tworzyło kilka lub kilkanaście gmin. Ks. Gorazdowski będąc np. w parafii w Wojniłowie, oprócz uczniów w miejscowej szkole czteroklasowej, musiał objąć katechizacją dzieci z jedenastu szkół etatowych i siedmiu parafialnych. Podobne warunki do pracy miał też na innych placówkach. Nie zniechęcał się jednak trudnościami i podejmował szereg inicjatyw, by Dobra Nowina mogła dotrzeć do każdego człowieka.
Na różny sposób pomagał też potrzebującym jak np. w czasie epidemii cholery w Wojniłowie, gdzie spieszył z pomocą do chorych, a nawet własnymi rękami grzebał umarłych. Na zwracane uwagi odpowiadał: Bóg czuwa nade mną. Kronika parafialna zapisała, że nawet Żydzi całowali jego ubranie, nazywając go świętym człowiekiem.

Działalność wydawnicza.

Dostrzegając jako katecheta wielkie potrzeby i trudności w głoszeniu Dobrej Nowiny, opracował i wydał drukiem Katechizm, który w ilości ponad 50 000 egz. rozszedł się po Galicji, Śląsku i Ameryce. Katechizm, który doczekał się kilku edycji, cieszył się uznaniem ówczesnych władz kościelnych i wśród duchowieństwa oceniany był jako opracowanie "najlepsze może ze wszystkich".

Ceniąc idee wychowawcze niemieckiego Księdza Albana Stolza zawarte w jego dziele Erziehungskunst, przeszczepił je na grunt polski, przystosowując do ojczystych dziejów i obyczajów - opracował je i wydał drukiem pod nazwą Zasady i przepisy dobrego wychowania. Opracował także i wydał Rady i przestrogi - dla młodzieży męskiej i Niezapominajki - dla młodzieży żeńskiej.

Zapoczątkował w Archidiecezji Lwowskiej praktykę wspólnej Pierwszej Komunii św. la dzieci i był propagatorem pamiątek pierwszo-komunijnych i pamiątek związanych z Sakramentem Bierzmowania.


Troska o kapłanów.

W trosce o kapłanów założył Stowarzyszenie Boni Pastoris, w którym kapłani mieli sobie wzajemnie pomagać w utrzymaniu i pomnożeniu ducha kapłańskiego i życia Bożego poprzez wspólnie odprawianie rekolekcji. Mieli również wspierać się w pracy duszpasterskiej, głoszeniu misji ludowych...itp. Dla nich redagował także czasopismo Bonus Pastor i pisał różne artykuły. Rozpoczynając to dzieło pisał m.in: Jestem bowiem najmocniej przekonany, że tylko wspólnymi siłami i tylko przez pośrednictwo własnego organu możemy skutecznie pracować i stanąć na wysokości potrzeb czasu i naszego stanu.

Działalność w Towarzystwach dobroczynnych.
Był współtwórcą Związku Towarzystw i Zakładów Dobroczynnych w Galicji centralizującego i kierującego pracami poszczególnych dzieł chrześcijańskiego miłosierdzia. Działał nadto w Towarzystwie św. Salomei wspomagającym ubogie wdowy i ich dzieci, a także w Stowarzyszeniu dla ubogich szwaczek. Na wiecach katolickich i na łamach ówczesnej prasy mobilizował społeczeństwo do czynów miłosierdzia.
Działalność charytatywna we Lwowie
Szczególnym terenem jego posługi kapłańskiej i czynnej miłości bliźniego był Lwów, w którym spędził ponad 40 lat życia. Jako wikary a potem proboszcz parafii św. Mikołaja wnikał w świat ludzkiej nędzy. Włączał się czynnie w istniejące już instytucje dobroczynne oraz powoływał nowe. Będąc sekretarzem Instytutu Ubogich Chrześcijan we Lwowie, założył Dom pracy dobrowolnej dla żebraków. Już w pierwszym roku jego istnienia 170 bezdomnych żebraków, wśród których znajdowała się niemała liczba dzieci, znalazło tam dach nad głową, stosowną opiekę i pracę według swoich możliwości. Z jego inicjatywy rozpoczęła także swoją działalność we Lwowie tania Kuchnia Ludowa. Żywili się w niej robotnicy, studenci, młodzież szkolna, dzieci, a najwięcej biedota lwowska. Wydawano w niej dziennie około 600 obiadów. Korzystał z niej także BRAT ALBERT CHMIELOWSKI, ilekroć przebywał we Lwowie celem załatwienia jakiejś sprawy. Założył też Zakład dla nieuleczalnie chorych i rekonwalescentów, którzy na wskutek rządowej ustawy, po sześciu tygodniach pobytu w szpitalu, bez względu na ich stan zdrowia, byli z niego usuwani. Dla ubogich studentów Seminarium Nauczycielskiego otworzył Internat św. Jozafata którego był długoletnim dyrektorem. Po 34 latach jego istnienia, Internat mógł się poszczycić wieloma wychowankami, którzy zajmowali nawet wybitne stanowiska w szkolnictwie. W utworzeniu internatu pomagali mu też jego Rodzice, którzy w 1882 roku oddali wszystkie swoje oszczędności na ten cel. Początkowo zarządzali też całym gospodarstwem, oddając resztki swoich życiowych energii i umiejętności dla potrzebującej wsparcia i opieki młodzieży. Ks. Zygmunt współpracował też z bł. Bronisławem Markiewiczem. Powołał również do istnienia pierwszy, a także przez długie lata jedyny w Galicji Zakład Dzieciątka Jezus dla samotnych matek i porzuconych niemowląt, w którym za Jego życia uratowano około 3.000 dzieci, a wiele matek powróciło do Boga i znalazło godne zatrudnienie. Znany był powszechnie jako "Ksiądz dziadów" i "Ojciec ubogich" których zawsze było pełno na plebani, gdzie też pomagali mu Jego Rodzice. Styl życia przyjęty w domu Gorazdowskich był zachowany również na plebani przy parafii św. Mikołaja we Lwowie. Wspomnieniach przekazują, że prowadzono tam życie prawie klasztorne.
Ksiądz Zygmunt ze studentami Internatu,
który dla nich założył.
Siostry św. Józefa z podpiecznymi Zakładu
Dzieciątka Jezus we Lwowie
Założenie Zgromadzenia.
Do prowadzenia powyższych dzieł zaprosił tercjarki franciszkańskie, do których stopniowo dołączały dziewczęta otwarte na sprawy miłosierdzia. Zapragnęły one wkrótce prowadzić życie wspólne i zorganizowane, dlatego ks. Zygmunt zatroszczył się o ich odpowiednią formację i zatwierdzenie przez władze kościelne, jako zakonne Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Józefa - pierwotna nazwa. W miarę rozwoju Zgromadzenia włączał siostry w posługę cierpiącym w założonych przez siebie dziełach oraz w powstających nowych: w szpitalach, sierocińcach, ochronkach, zalecał opiekę nad chorymi w domach prywatnych. Sam był dla sióstr wzorem życia, modlitwy i posługi. Dojrzewające w życiu Zgromadzenia hasło: "Serce przy Bogu, ręce przy pracy" pomagało siostrom w wypełnianiu misji.
Otwarcie katolickiej polsko-niemieckiej szkoły.
Ubolewał, że ponad 200 dzieci z rodzin katolickich uczęszczało do szkoły protestanckiej, gdzie językiem wykładowym był język niemiecki, a religii uczył apostata. Pragnąc ratować dzieci przed obojętnością religijną czy nawet niewiarą, założył szkołę katolicką polsko-niemiecką, której prowadzenie przekazał Braciom Szkolnym. Dzieło to wywołało ogromne wzburzenie, a nawet protesty. Na łamach radykalnych gazet wołano: my nie chcemy żadnych szkół pod władzą duchowieństwa. Dopiero specjalna Odezwa św. Abpa J. Bilczewskiego wyciszyła nieco tą sprawę i pomogła chociaż niektórym zrozumieć sens istnienia takiej szkoły.
Założyciel u schyłku życia wśród swoich
duchowych córek (siostry w stroju pierwotnym)
Otwarcie katolickiej
polsko-niemieckiej szkoły.
Wydawanie Gazety Codziennej.
Dostrzegł także palącą potrzebę powstania prasy katolickiej, lojalnej, szczerej, uczciwej, która byłaby amboną służącą do szerzenia zasad życia ewangelicznego. Przynaglony dodatkowo wezwaniem Ojca Świętego, który zachęcał do wydawania tanich dzienników i pism dla ludu, dzięki wielu staraniom rozpoczął wydawanie Gazety Codziennej.

Zarówno inicjatywa katolickiej szkoły, jak i założenie katolickiej gazety we Lwowie spotkały się z wielką opozycją, podburzaną przez masonerię i kosztowały go wiele udręk, cierpień, niezrozumienia i upokorzeń trwających do śmierci mimo, że hierarchia kościelna jak i obiektywni opiniodawcy popierali i wysoko cenili te inicjatywy. Te wyjątkowo trudne doświadczenia na końcówce życia były dla niego próbą miłości i zawierzenia Bogu.

W Dekrecie o heroiczności jego życia i cnót czytamy m.in.: ...Jako prawdziwy mąż Boży, niestrudzenie pracował i cierpiał dla Jego chwały, nigdy nie narzekając; był pełen zapału i odwagi w pracy apostolskiej, wytrwały w pracach, niezłomny w trudnościach, pogodny w przeciwnościach, cierpliwy w chorobach, ufny w skuteczność modlitwy.
Gazeta Codzienna Założyciel u schyłku życia Testament
Ten Lwowski Apostoł Bożego Miłosierdzia, nazywany przez swoich współczesnych "Księdzem dziadów", zmarł 1 stycznia 1920 roku we Lwowie w domu generalnym Zgromadzenia. Żegnany był przez wielkich i małych tego świata. Mówiono wówczas o nim m.in.: asceta prowadzący życie surowe, zakonnik bez specjalnych ślubów, wielki czynem, przepiękny przykładem... był okiem ślepemu, nogą chromemu, był ojcem ubogich. Po jego śmierci ówczesne gazety pisały: "śmierć wyrwała społeczeństwu polskiego najdzielniejszego kapłana, jednostkę niepospolitą, najszlachetniejszego dobroczyńcę ludzkości, który całe swe życie poświęcił dla dobra Ojczyzny i bliźnich... Instytucje, które założył przekażą nazwisko gorliwego kapłana późniejszym pokoleniom i zapiszą je między prawdziwie zasłużonych w naszym społeczeństwie".
Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał jego beatyfikacji dnia 26 czerwca 2001 r. we Lwowie, podczas pielgrzymki na Ukrainę. Podczas homilii beatyfikacyjnej nazwał św. Księdza Zygmunta prawdziwą perłą łacińskiego duchowieństwa archidiecezji lwowskiej, który ze względu na swą całkowitą wierność Chrystusowi ubogiemu, czystemu i posłusznemu pozostaje dla wszystkich szczególnie wiarygodnym świadkiem Bożego miłosierdzia.
Dnia 23.X.2005 r. papież Benedykt XVI dokonał jego kanonizacji podczas uroczystego zamknięcia Roku Eucharystii i XI Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów, w Światowym Dniu Misyjnym. W homilii podkreślił, że święty Zygmunt Gorazdowski zasłynął swoją pobożnością opartą o sprawowanie i adorację Eucharystii, a przeżywanie Ofiary Chrystusa prowadziło go ku chorym, biednym i potrzebującym.
Ikony św. Zygmunta:
Niosący Miłość - zobacz »» Ojciec Ubogich - zobacz »»
Święto liturgiczne: 26 czerwiec

Zygmunt to imię germańskie oznaczające obroną przez zwycięstwo: sigi - zwycięstwo; - mund - opieka, pomoc, obrona.

   
 
 
© Zgromadzenie Sióstr Świętego Józefa, CSSJ